Rok 2012 był tak na prawdę pierwszym w pełni aktywnym i udokumentowanym rokiem jeżeli chodzi o bieganie, w 2011 roku niby zaczynałem ale bez śledzenia tras i bez większych przymuszeń.
Jak to wyszło po 12 miesiącach?
Udało mi się przebiec 622 km, w różnych warunkach, zima, lato, wiosna, jesień, deszcz i słońce.
Jak widać bywały pewne przestoje, największe spowodowane były wyjazdami i śniegiem (przy dużym nie biegam) – luty. Przełom czerwca i lipca to kontuzja która prawię miesiąc doskonałej pogody wycięła mi z planu. Grudzień to kolejny wyjazd, kiepska pogoda.
Ogólnie jednak jestem bardzo zadowolony, zimy są coraz słabsze i krótsze przez co mogę biegać dłużej w roku. Kondycja na pewno poprawiona, ciało też (przynajmniej nie tyję, bo z chudnięciem idzie różnie, diet nie stosuję a lubię sobie dobrze i niezdrowo pojeść :)).
Plan na rok 2013? Więcej i częściej, zamierzam już zacząć od dzisiejszego wieczora (o ile pogoda się nie popsuje). Jak się uda to za rok pochwale się lepszymi wynikami.
Dużo, Gratuluję samozaparcia 🙂
Jakoś mnie tak wciągneło i trzyma nadal. Niestety śnieg znowu spadł i nie pobiegam sobie póki nie stopnieje raczej ;/