Każdy z nas zapewne kiedyś taki dostał, gorzej gdy owy prezent jest żywy. Nie owijając w bawełnę napisze co się stało. Brat miał ponad tydzień temu imieniny. W pracy znajomi postanowili mu sprezentować zwierzaka, na co padło? Na koguta, tak dobrze napisałem. Pojechali po niego aż pod Kielce, zapewne tani nie był i o dziwo całkiem ładny. Jakaś specjalna odmiana pewnie ale co zrobić z kogutem w mieście? Przecież nie będzie go nikt trzymał w bloku. Szczęściem dla zwierzaka było to że babcia mieszka na wsi ale już nieszczęściem że ma kury i koguta. Dwa koguty razem nie wytrzymają więc gdyby się spotkały zapewne jeden z nich padł by martwy – dlatego też nowego trzymaliśmy w takim czymś gdzie wiele lat temu mieszkały króliki (:P). Do dzisiaj powstało wiele planów jak tu sobie poradzić z tym zwierzakiem, miał nawet załatwione nowe mieszkanko ale jakieś kurestwo oderwało mu głowę. Dokładnie taki widok mi się dzisiaj trafił. Tak to bywa z nieprzemyślanymi prezentami, szkoda że w tym przypadku cierpiało niewinne zwierze…
Może to ta puma co hasa po kraju? 😀
Taj puma. Puma podobno pod łódzkie wywędrowała.
Moja połowa z biologicznym zacięciem mówi mi że szkoda tego kogucika :<